sobota, 19 kwietnia 2008

I Ty możesz być jak Prałat!

…i założyć swoją telefonię MVNO! Pojawia się tyle nowych sieci wirtualnych (oraz zapowiedzi ich powstania), że nikogo to zapewne nie zaskoczy.

To ciekawe, zwłaszcza, że osiągnięcia dotychczas działających w Polsce operatorów MVNO – jak podałem poprzednio – trudno uznać za udane, a ich ambitne plany daleko rozmijają się z rzeczywistością.

Tym niemniej, wielu czeka już w kolejce, by wkroczyć na ten grząski – jak mogłoby się wydawać – grunt.

Czy odniosą sukces? To się okaże. Zależy to między innymi od tego, jaki model techniczny MVNO wybiorą, oraz jak się za ten biznes zabiorą.

Oto kilka wskazówek, zupełnie bezpłatnie i bezinteresownie, dla wszystkich chętnych wejściem w świat MVNO. Na początek o technice.

Model techniczny

Praktycznie wszyscy dotychczasowi operatorzy MVNO zaczęli od najprostszego modelu technicznego, nazwijmy go „MVNO lite”, w którym niemal pełna kontrola nad działaniem sieci pozostaje w rękach operatora komórkowego MNO (Mobile Network Operator), przy pomocy którego świadczona jest usługa.

W modelu tym kontrola operatora MVNO nad klientem sprowadza się do narzędzi związanych z zarządzaniem klientem (Obsługa klienta, Call Center, tzw. Customer Care) i sprawami związanymi z taryfikacją (wystawianie rachunków, rabaty, promocje itp.).

Operator MVNO korzysta z planu numeracyjnego (tzw. zakresu numeracji MSISDN) przydzielonego w ramach puli numeracyjnej przydzielonej operatorowi NMO, a abonenci korzystają z usług dostępnych w sieci tegoż operatora. Oznacza to, że operator MVNO nie może świadczyć usług, które nie są dostępne w sieci MNO. Również w przypadku połączeń realizowanych poza własną siecią, np. przy rozmowach z zagranicy, operator MVNO polegać musi na umowach roamingowych wynegocjowanych i zawartych przez operatora infrastrukturalnego MNO.

Wniosek z tego taki, że operator MVNO dysponuje ograniczonymi możliwościami technicznymi wyróżnienia się na rynku i zdywersyfikowania swej oferty w stosunku do innych. W momencie, gdy podobna jest oferta i podobne są ceny, decyduje kreatywność, jakość i sposób obsługi klienta, a przede wszystkim znajomość marki.

Ci operatorzy MVNO, którzy cieszą się uznaną marką na rynku w innej dziedzinie (telewizja, sprzedaż detaliczna, ubezpieczenia, podróże itp.) mają szansę zaistnieć w segmencie telekomunikacyjnym. Również ci z operatorów MVNO, którzy zaoferować mogą łatwy sposób dostępu do usług, najlepiej powiązany z inną podstawową działalnością biznesową operatora, mają szansę.

Dobrze oceniam na przykład potencjał rynkowy telefonii Mova sieci Carrefour, o ile w modelu biznesowym codzienne zakupy premiowane będą doładowaniem konta pre-paid, a każde stanowisko kasowe będzie zarazem swoistym punktem obsługi klienta.

Kreatywność, łatwość i powszechność (skala) obsługi i dostępu klienta do usług, to podstawy sukcesu w tym modelu. Trudno zatem, moim zdaniem, wróżyć sukces rynkowy przedsięwzięciom niszowym lub branżowym, o czym świadczą na przykład problemy z siecią MVNO dla konsultantek firmy kosmetycznej Avon.

Inny model, tak zwany pośredni („MVNO medium”) pozwala operatorowi MVNO na świadczenie własnych, potencjalnie atrakcyjnych usług abonenckich, które nie są oferowane przez operatora infrastrukturalnego MNO.

Aby to mogło mieć miejsce, istnieć musi stosowne porozumienie – umowa między operatorem MVNO a MNO na udostępnienie przez operatora MNO dostępu do sieci inteligentnej przy pomocy protokołu CAMEL, dzięki czemu usługi abonenckie – a ściślej rzecz biorąc serwery aplikacyjne znajdujące się w posiadaniu i pod kontrolą operatora MVNO mogą być przełączane („triggerowane”) z sieci MNO do MVNO.

Innymi słowy, dzięki zastosowanemu mechanizmowi „przełączania się” na aplikacje zewnętrzne, z wykorzystaniem protokołu CAMEL, usługi świadczone abonentowi MVNO pochodzić mogą bezpośrednio od operatora MVNO, zamiast polegać wyłącznie na usługach oferowanych przez infrastrukturalnego operatora MNO.

Operator MVNO ma zatem szansę daleko wykroczyć poza zakres usług oferowanych przez operatora, z którego sieci korzysta. Może na przykład zaoferować usługę konwergentną łączącą elementy telefonii stacjonarnej i mobilnej – choćby telefony wielozakresowe działające zarówno w sieci komórkowej GSM/UMTS, jak również w sieci WiFi.

Jak to często w życiu bywa – coś za coś. Atrakcyjność oferty i elastyczność usługowa takiego operatora znacznie wzrasta, ale rosną też nakłady na budowaną sieć, dochodzą złożone niekiedy zagadnienia techniczne związane z uruchomieniem i integracją własnych serwerów aplikacyjnych z siecią operatora komórkowego MNO, konieczność ich utrzymania, obsługi itp.Poza tym, operatorzy komórkowi MNO raczej niechętnie udostępniają interfejs CAMEL do swej sieci innym operatorom.

Receptą na to jest tzw. „pełny” model działania MVNO. W nim niemal cała niezbędna infrastruktura techniczna, a więc serwery aplikacyjne, bazy danych HLR, (Home Location Register), centrale MSC (Mobile Switching Center) itp. pozostaje w gestii operatora MVNO, który korzysta jedynie z infrastruktury radiowej (stacje nadawczo-odbiorcze, maszty) operatora MNO.

Jest to oczywiście najbardziej złożony model działania i wymaga budowania własnej infrastruktury telekomunikacyjnej, oferuje jednak niemal pełną niezależność usługową i techniczną od operatora komórkowego MNO.

Obecnie wszyscy operatorzy w Polsce działają, lub zamierzają rozpocząć działalność w trybie podstawowym – MVNO „lite”. Z jednej strony pozwala to na szybkie zaistnienie na rynku i uruchomienie usługi przy stosunkowo niedużych kosztach infrastrukturalnych, z drugiej strony nie pozwala jednak wyróżnić się na rynku niczym znaczącym. Liczy się znajomość marki (Polsat, Carrefour), czy intensywna kampania promocyjna (mobilking) – w zakresie kreowania nowych usług i atrakcyjnych cenników pole manewru jest ograniczone.

Wyjątkiem od tej reguły jest firma CenterNet , która rozpoczynając już wkrótce działalność jako MVNO, zamierza iść w kierunku budowy własnej operatorskiej infrastruktury telekomunikacyjnej i świadczyć usługi na rzecz także innych „zwykłych” operatorów MVNO w zakresie udostępniania własnych platform aplikacyjnych, zgodnie z tzw. modelem MVNE (Mobile Virtual Network Enabler).

Platforma MVNE udostępnia zazwyczaj standardowe usługi (poza infrastrukturą telekomunikacyjną oferowaną przez MNO) wymagane do poprawnego świadczenia usług telekomunikacyjnych takie jak, np. systemy bilingowe, poczty głosowej i multimedialnej, zaawansowane systemy obsługi klienta CRM itp. Dzięki temu, operatorzy MVNO korzystać będą mogli z infrastruktury zarówno MNO do realizacji połączeń, jak i MVNE do realizacji usług, sami skupiając się na działalności marketingowo-biznesowej.

Wybór właściwego technicznego modelu działania operatora wirtualnego ma znaczenie dla oceny jego szans na sukces. Jednak jeszcze chyba bardziej liczy się zrozumienie mechanizmów biznesowych działających na tym rynku i odpowiednie kreowanie biznesowego planu działania.

Właśnie o tym przeczytacie w następnym odcinku…. Zapraszam!

niedziela, 13 kwietnia 2008

Prałat Mobile rusza na podbój telefonii komórkowej - czyli słów parę o rozwoju MVNO

Od czasu powstania pierwszego na świecie wirtualnego operatora telefonii komórkowej (MVNO – Mobile Virtual Network Operator) dziewięć lat temu – Virgin Mobile w Wielkiej Brytanii – stosunkowo niewiele działo się w Polsce się „w tym temacie” działo.

Aż do niedawna, kiedy to nastąpił prawdziwy wysyp operatorów MVNO!

Najnowszy przypadek, plany uruchomienia sieci Prałat Mobile księdza Jankowskiego, skłonił mnie do popełnienia tego wpisu.

Na początku chcę zauważyć, że ostatni wzrost aktywności operatorów MVNO jest dla mnie pewnym zaskoczeniem. Chociaż bowiem lista „Operatorów wirtualnych sieci ruchomych” zarejestrowana przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej liczy obecnie aż 191 pozycji, na rynku aktywnie działały do tej pory jedynie cztery firmy: mBank mobile, myAvon, WPmobi, Ezo Mobile, operator działający na infrastrukturze Orange, którego właścicielem jest Ezo TV, nadawca interaktywnej telewizji dla młodzieży a także Mobilking, o którym nie muszę wiele pisać ponieważ i tak wiele wiemy – marka ta wspierana jest przez intensywną kampanię promocyjną. Wszyscy działają od niedawna - pierwszy z rodzimych operatorów, mBank mobile, wystartował 13 grudnia 2006 roku.

Zdecydowana większość operatorów wirtualnych w pełni zasługuje na to miano – są on rzeczywiści „wirtualni”, nie podjęli bowiem żadnej działalności. Na liście zarejestrowani są praktycznie wszyscy tradycyjni gracze na rynku telekomunikacyjnym, ale także np. firmy z branży ubezpieczeniowej, kancelarie prawne, a nawet Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowy Instytut Badawczy (!).

Widocznie Instytut zna się nie tylko na glebach i nawożeniu, ale także na biznesie telekomunikacyjnym, skoro do tej pory zachował ostrożność. Okazuje się bowiem, że pionierzy rynku MVNO w Polsce nie odnieśli oszałamiającego sukcesu.

I tak na przykład, korzystająca z infrastruktury Polkomtela sieć mBanku pochwalić się może obecnie sprzedażą kart SIM szacowaną na 80 tys. (tylko połowa z tego jest aktywnych), podczas, gdy plany mówiły o 150tys. abonentów do końca 2007 roku. Obecnie wszyscy operatorzy MVNO łącznie mają około 100 tys. abonentów, choć oficjalnie jest mowa o liczbie prawie dwa razy wyższej.

Co powoduje zatem, że coraz więcej firm ogłasza uruchomienie sieci wirtualnych lub plany z tym związane?

Dziewiątego kwietnia wystartowała Mova, piąty po Francji, Hiszpanii, Belgii i Włoszech operator komórkowy sieci handlowej Carrefour. Konkretne plany związane z MVNO ma CenterNet we współpracy z Centertelem (projekt nieco się opóźnia, ale przyglądamy mu się z zainteresowaniem, bowiem wykracza on poza zakres „zwykłego” MVNO – o tym będzie więcej w kolejnym wpisie dotyczącym MVNO), Polsat (sieć Halo Polsat), Telefonia Dialog, bank PKO BP, Gadu-Gadu, a nawet tak popularny ostatnio portal nasza-klasa.pl rusza w świat telefonii – na razie, co prawda, tylko stacjonarnej (we współpracy z operatorem GTS Energis), ale jestem przekonany, że to tylko pierwszy krok.

No i tytułowy Prałat Mobile księdza Jankowskiego – nowy interesujący dla jednych, kontrowersyjny dla drugich projekt młodego energicznego biznesmena, Leszka Olchowika, prezesa Instytutu imienia Księdza Prałata Henryka Jankowskiego.

To jednak, czy projekt jest naprawdę kontrowersyjny, czy nie zdecyduje się po jakimś czasie, gdy będziemy mogli ocenić wyniki działalności biznesowej poszczególnych operatorów, a nie po tym, czy firmowane są one przez hipermarkety, serwisy społecznościowe czy choćby najbardziej znanego księdza.

Co decyduje o takim zainteresowaniu inwestowaniem w MVNO? A przede wszystkim, co decyduje o tym, który z tych projektów ma szansę na sukces rynkowy?

Zależy to przede wszytkim od przyjętego modelu biznesowego oraz od technicznego modelu działania MVNO.

W następnym odcinku poddam krótkiej analizie oba te czynniki. Czytajcie i zaglądajcie tu często, jak zwykle zapraszam też do dyskusji.

sobota, 5 kwietnia 2008

FTTH - rośnie zainteresowanie operatorów w Europie (nie tych, o których myślicie :-)

Przetoczyła się u nas dyskusja na temat rozwoju technik światłowodowego dostępu do abonenta (FTTH - Fiber to the Home). Całość ciekawych postów na ten temat znajdziecie w archiwum:

http://groups.google.pl/group/emt-telco?hl=pl

Dotarłem ostatnio do interesującego artykułu w Telecoms.com, który rzuca nowe światło na naszą dyskusję o FTTH i sugeruje, że zainteresowanie w Europie FTTH wzrasta.

Wg autorów artykułu, głównymi graczami na rynku FTTH okazują się być nie wielcy (narodowi) operatorzy telekomunikacyjni, ale raczej operatorzy sieci miejskich (Municipal Networks).

I tak na przykład, sieć municypalna Reggefiber w Holandii ma w zasięgu swej sieci 85% gospodarstw domowych! Sieć ta zawarła porozumienie z operatorem narodowym KPN, który będzie operatorem tej obejmującej obecnie 40 tys. domostw sieci, ale jej własność pozostanie w rękach Reggefiber.

Podobnie w Skandynawii postępuje Telia, wchodząc w porozumienia z operatorami miejskich sieci FTTH.

Jak wspominaliście zresztą w swych komentarzach, kraje Beneluxu i Europy Północnej dominują w rozwoju sieci FTTH, ale co jest ciekawe, to fakt, że motorem napędowym rozwoju są właśnie sieci municypalne.

Niektórzy wierzą nawet, że znaczne, sięgające tysięcy Euro koszty związane z podciągnięciem światłowodu do budynku ponosić będą raczej właściciele budynków - tzw. "operatorzy powierzchni biurowych", developerzy, właściciele apartamentowców itp. po to, by zwiększyć atrakcyjność lokalizacji.

Ponadto ocenia się, że dzięki temu, różnica w taryfach oferowanych przez operatora municypalnego FTTH w stosunku do taryf operatorów telekomunikacyjnych może być znaczna i pozwolić operatorom budynków na zwrot z inwestycji w ciągu jedynie czterech lat.

Operatorzy sieci miejskich docierają ze swą ofertą i marketingiem bezpośrednio do społeczności, którą obsługują, w przeciwieństwie do operatorów narodowych, którzy wydają majątek na hałaśliwe, kolorowe kampanie reklamowe w mediach ogólnokrajowych, irytując jedynie tych, którzy nie mają możliwości (choćby znajdując się poza zasięgiem geograficznym usługi), by skorzystać z oferty.

Większy optymizm, niż dotąd zapanował też na tegorocznej konferencji FTTH Council, która gościła niemal dwukrotnie większą liczbę uczestników, niż rok temu. Mówiono na niej już nie o zaletach i korzyściach ekonomicznych technologii FTTH, ale raczej o konkretnych wdrożeniach i planach operatorów.

Jeszcze słowo o środowisku prawnym. Dyskutowaliśmy o tym, czy regulator powinien pomagać operatorom w rozwoju FTTH, czy nie. Powszechnie uważa się (opinia ta dominuje rzecz jasna wśród tzw. tradycyjnych operatorów), że obecne uregulowania prawne związane z udostępnieniem pętli abonenckiej nie sprzyjają inwestycjom w FTTH. Na konferencji panował również w tej kwestii "ostrożny optymizm", bowiem obecne stanowisko Komisji Europejskiej może ulec zmianie - analitycy, w tym np. Ovum oczekują, że nowe polityka w zakresie regulacji dotyczących FTTH ogłoszona ma zostać do połowy roku.

piątek, 4 kwietnia 2008

W USA rozdano częstotliwości, GOOGLE przegrało, wygrał Android (z Krakowa)


Popyt na atrakcyjne pasmo 700 MHz był znaczny i chętnych do jego zdobycia wielu (startowało ponad 200 firm), stąd nie dziwi fakt, że rozstrzygnięty właśnie w USA przetarg można uznać za jeden z największych – o ile nie największy – na świecie.

Dodatkowo emocje rozpalił fakt, iż do przetargu stanął gigant spoza tradycyjnie rozumianego rynku telekomunikacyjnego – firma GOOGLE.

Pasmo 700Mhz jest bardzo atrakcyjne, sygnał o tej częstotliwości propaguje bowiem na znaczne odległości, co pozwoli ograniczyć zapewnić dobre zasięgi przy stosunkowo niewielkiej liczbie stacji bazowych. Ma to szczególne znaczenie w obszarach mało zurbanizowanych, to bowiem, co jest zaletą w otwartej przestrzeni (zasięg) bywa przeszkodą w mieście (interferencje).

Pozornie wydawać się może, że status quo zostało zachowane, wygrali bowiem ci co zwykle – Verizon Wireless i AT&T. Zwycięzca, koncern Verizon, zapłacić musiał sporo ponad 9 miliardów dolarów, a za całość rząd USA zgarnął ponad 19 mld USD. Nawet przy słabnącym kursie amerykańskiej waluty, suma ta robi wrażenie.

Tymczasem okazać się może, że mimo porażki w przetargu, prawdziwym jego zwycięzcą jest firma… GOOGLE, a w zasadzie jej system operacyjny dla komórek znany pod nazwą Android.

Historia jest ciekawa i pouczająca. Posłuchajcie.

Chodzi o jej sprytne zagranie, które wymogło na amerykańskim regulatorze, Federalnej Komisji Łączności (FCC), by w momencie, gdy kwota licytowana w przetargu przekroczy 4,64 mld USD uchwalić otwarty dostęp (open access) w licytowanym paśmie. Ale po kolei.

  • GOOGLE zgłosiło postulat otwartego dostępu w czerwcu 2007.
  • W lipcu FCC ogłasza, że stosowna regulacja zostanie przyjęta na warunkach wspomnianych powyżej.
  • We wrześniu regulację zaskarżyła firma Verizon.
  • W październiku skarga została obalona.
  • Zgodnie z zasadą, jak nie możesz kogoś pokonać, to się do niego przyłącz, jeszcze tego samego miesiąca firmy GOOGLE i Verizon rozpoczęły rozmowy o partnerstwie (!)
  • A już miesiąc później Verizon ogłosił plany związane z uruchomieniem otwartego dostępu w swojej sieci!
  • Aukcja ruszyła 28 stycznia 2008, a już 31 stycznia kwota progowa została przekroczona.

Tak oto, na mocy wspomnianych regulacji, zwycięzca przetargu zmuszony będzie otworzyć się na działanie we własnej sieci dowolnych telefonów komórkowych z dowolnymi aplikacjami na nich działającymi.

W ten oto sposób na scenę wchodzi Android – otwarty system operacyjny dla komórek.

Jak pisałem już w tym miejscu, GOOGLE uruchomił Android Developer Challenge, czyli program-konkurs dla programistów piszących aplikacje w tym środowisku. Pierwsze projekty już oceniono i pieniądze przyznano.

W ten sposób potrzeba tylko czasu, by z marginalizować gigantów typu Verizon czy AT&T do roli dostarczycieli infrastruktury. Konfitury, czyli zyski z aplikacji, przypadną komu innemu. Model biznesowy, w oparciu o który operatorzy ci budowali biznes plan i zapłacili tak gigantyczne kwoty, może się zawalić. Pożyjemy zobaczymy.

Jakie jeszcze inne konsekwencje mega-przetargu na 700 Mhz w USA widzą analitycy?

  • Dostawcy infrastruktury mogą okazać się kolejnymi rzeczywistymi zwycięzcami, ponieważ regulator FCC nałożył na zwycięzców aukcji określone i daleko idące zobowiązania inwestycyjne. Dostawcy prześcigają się (pierwszy z kompleksową ofertą wyszedł podobno Ericsson) by zaoferować rozwiązania w paśmie 700 Mhz zarówno dla 3G, HSPA (High Speed Packet Access), jak i LTE (Long Term Evolution)
  • A propos LTE. Pisałem już trochę o tej technologii (zobacz w archiwum na http://groups.google.pl/group/emt-telco?hl=pl) i obserwuję rosnące nią zainteresowanie w branży. Choć spektrum dostępne dla zwycięzców aukcji nie zapewnia optymalnej szerokości pasma dla pełnego wykorzystania LTE (tak zwany Blok C licytowanych częstotliwości oferuje jedynie 2 kanały 11MHz = 22MHz w sumie, w stosunku do proponowanego dla LTE spektrum 2x20MHz = 40Mhz), to i tak oczekuje się, że operatorzy pokuszą się o uruchomienie w tym paśmie technologii LTE, po prostu z ograniczoną szybkością transmisji w porównaniu do maksymalnie oferowanych osiągów.


Ciekawe, co w związku z tym wydarzy się na naszym podwórku.

Android już u nas jest, na razie tylko w centrum R&D GOOGLE w Krakowie, gdzie nasi programiści pracują nad jego rozwojem. A kiedy wejdzie do naszych sieci? Jak słyszę, zainteresowany telefonami z tą aplikacją jest niemiecki T-Mobile, do którego należy PTC, operator sieci Era.

A tak na marginesie, co Era (czy dowolny inny operator) zyska, wpuszczając lisa do kurnika? Traci jeden z istotnych bastionów biznesowych – „własność” telefonu komórkowego. A przez to silną zdolność wpływania na zachowania abonenta.

Dziś operator telefonii komórkowej ma w swej ofercie aparaty telefoniczne – tanie lub drogie, na kartę lub abonament, subsydiowane lub nie. Są one – niezależnie lub w pakiecie z abonamentem – istotnym elementem strategii biznesowej, wpływają na wizerunek marki, kształtują relacje z klientem itp. W modelu proponowanym przez GOOGLE, aparat nie jest częścią oferty operatora telekomunikacyjnego, kupowany jest na wolnym rynku, a jego użytkownik przechodzi w istocie „na własność” internetowego giganta – właśnie dzięki zastosowaniu systemu operacyjnego Android i współpracujących z nim aplikacji sponsorowanych przez GOOGLE.

W ten sposób model biznesowy zmienia się diametralnie.

Podobnie zresztą czyni APPLE ze swoim iPhone-m, a i tak operatorzy stoją w kolejce, by łaskawie uzyskać możliwość oferowania iPhone-a w swojej sieci.

Krótkoterminowy prestiż, zainteresowanie mediów oraz satysfakcja klientów, co zwykle towarzyszy wprowadzeniu nowych atrakcyjnych gadżetów na rynek, szybko przeminą - i co dalej?

No dobrze, ale taka dajmy na to taka Era - jaką ma alternatywę?

Nad tym między innymi będziemy się tutaj wspólnie zastanawiać. Tak, czy owak, już jest ciekawie, a będzie jeszcze bardziej.

PS. A już wkrótce coś na temat Prałat Mobile :-)))

środa, 2 kwietnia 2008

Dostęp szerokopasmowy - pułapka szybkości

Kontynuując poprzedni wpis, jeszcze kilka słów o dostępie szerokopasmowym. Podzielę się z Wami ciekawostką, którą wyczytałem w najnowszym raporcie firmy konsultingowej Ovum (Are broadband subscribers getting a fair deal?, - Czy oferta dla abonentów szerokopasmowych jest uczciwa? - 31 marca 2008).

Otóż już już na początku Ovum odpowiada na postawione w tytule raportu pytanie negatywnie, ilustrując swoje spostrzeżenia danymi z rynku francuskiego.

Dwaj najwięksi konkurencyjni w stosunku do France Telecom dostawcy internetu w tym kraju, free i Neuf Cegetel nie oferują usługi dostępu szerokopasmowego wolniejszej, niż 20Mbit/sek.

Wygląda to świetnie marketingowo. Szybkość - OD 20 Mbit/sek. (w tym wypadku "od" dumnie wygląda uwypuklone w reklamach, w przeciwieństwie od słówka "od" w cennikach :-).

Tymczasem okazuje się, że w rzeczywistości średnia osiągana prędkość wynosi jedynie 5,9 Mbit/sek!!

Oto, jak marketing daleko rozmija się z realiami!

Powodów jest co najmniej kilka:
  • dodatkowe wysokie prędkości oferowane są za wyższą - w stosunku do dostępnej na rynku - cenę, co odstrasza wielu klientów zorientowanych kosztowo;
  • odsetek gospodarstw domowych, dla których maksymalne oferowane prędkości są dostępne jest ograniczony (zasięg usługi 20+Mbit/sek jest ograniczony terytorialnie);
  • powody techniczne powodują, że rzeczywista mierzalna prędkość rzadko osiąga reklamowane 20Mbit/sek.
Dalej w swoim raporcie Ovum sugeruje, że wprowadzenie na szerszą niż dotąd skalę segmentacji rynku powinno pozytywnie wpłynąć na biznes operatorów.

Przykładem jest Japonia, gdzie segmentacja ta jest daleko posunięta, a operatorzy oferują rozmaite szybkości transmisji od 1 Mbit/sek do 100 Mbit/sek. Sprzyja temu nowoczesna infrastruktura w sieciach dostępowych (next generation access) która jednak nie jest wykorzystywana jedynie do promowania jak największych szybkości, ale właśnie dla jak najlepszego dopasowania się do wymagań klientów - zarówno tych z tej górnej półki, jak i dla tych mniej wymagających.

Dzięki temu klienci wiedzą, za co płacą i mają szeroki wybór. Okazuje się, że tego typu propozycja może okazać się bardziej skutecznym narzędziem budowania zaufania i satysfakcji klienta, niż krzykliwe i niestety często gołosłowne reklamy obiecujące niebotyczne prędkości.

A Wy co na to? Zapraszam do dyskusji, tymczasem wiele się w branży dzieje, więc już wkrótce nowy temat!