środa, 3 września 2008

IPhone w Polsce, czyli krajobraz po bitwie

Cóż, kilkanaście tysięcy sprzedanych iPhone-ów, i to łącznie w sieci Ery i Orange, to kiepski początek. Żadnej bitwy pod salonami nie było, gdyby nie liczyć sztucznego tłumu "staczów" wynajętych przez Pomarańczowych (czemu zresztą podobno potem zaprzeczono w centrali we Francji - oj nieładnie...).

Nie dziwi mnie to, czemu zresztą niejednokrotnie dałem wyraz w różnych postach.

Co nie oznacza, że iPhone nie jest potężnym narzędziem i dowodem zmian, jakie zachodzą w telekomunikacji. Myślę, że nadchodzący Google-Phone z Androidem będzie jeszcze większym.

Tymczasem okazuje się, że znaczna większość "tradycyjnych" operatorów (od razu dodaję - nie tylko w Polsce) nie jest przygotowana na nowy model biznesu. Trwają różnego rodzaju przepychanki w rodzaju "VoIP już teraz, czy jeszcze trochę wycisnąć ze zwykłego telefonu?", "Softswitch i NGN a może IMS?", "Czy uruchomić 20 pierwszych abonentów już teraz, czy może za dwa lata?" itp.

Owszem, obserwuję zainteresowanie, różnego rodzaju RFQ, RFP, potem następne RFP, może jakaś instalacja pilotowa, UWAGA! brak ficzera numer 157 ... i tak to się ciągnie miesiącami.

Cały czas jest tendencja do replikowania zwykłego telefonu w sieci nowej generacji, "jednorodność usług" (feature parity) wielu powtarza jak mantrę. Czasem chodzi o regulacje prawne, czasem jednak o zwykłą zachowawczość i brak odwagi, by pójść do przodu.

Tymczasem, Panie i Panowie, managerowie "starych" telekomów: czas leci, TRZEBA DZIAŁAĆ!

Jak podałem we wcześniejszych wpisach, nie trzeba od razu skakać na głęboką, technologiczną wodę, wystarczy stopniowo, ale szybko i ciągle wdrażać - nie tylko nowe plany taryfowe, nie tylko wewnętrzną konkurencję na proste rzeczy takie jak szerokopasmowy dostęp (jak ostatnio np. TP/Orange), ale wdrażać po prostu nowe usługi.

A możliwości jest wiele:
  • Osobisty numer telefoniczny na linii szerokopasmowej (np. we Francji)
  • Integracja usług komórki i stacjonarnego, choćby na początek jednoczesne dzwonienie (simultaneous ringing) lub jedna książka telefoniczna (np. Telekom Austria)
  • Integracja tzw. 3-ekranów: ekran telewizora, PC i komórki (three screen strategy) - bardziej zaawansowane, ale wdrażane już rozwiązanie (np. usługa U-verse AT&T)
  • Integracja e społecznością internetową (Web2.0 - Telco2.0) - dużo mówią o tym dostawcy, operatorzy mało się na razie kwapią
ipd., itp.

Ciekawe, skąd ta inercja?
  • Standardy niedopracowane?
  • Technika nie nadąża?
  • Brak dobrych produktów i niezawodnych dostawców?
  • Chęć wyciśnięcia z obecnej sieci ile się da?
  • Brak wiedzy na temat nowych technologii, brak doświadczeń?
  • Brak odwagi?
Albo strategia "low hanging fruit" - łatwiej sprzedaje się produkt masowy, który znam, co będzie za rok czy dwa - jakie to ma znaczenie, skoro firma rozliczana jest na bieżąco z wyników kwartalnych?

Czyli może brak ducha przywództwa? I zrozumienia, że nic już nie będzie, jak dawniej, w królestwie starych, dobrych central telefonicznych i czarnych telefonów z tarczą z dziurkami...

A krajobraz po bitwie? Póki co bez zmian, "business as usual"....

Brak komentarzy: