Czy to aby nie przesada? Kondycja Telekomunikacji Polskiej nie jest może ostatnio najlepsza - zamrożenie inwestycji, szukanie oszczędności gdzie tylko się da, wojna podjazdowa z regulatorem - ale trudno chyba mówić o upadku?
OK, być może tytuł tego posta ma charakter marketingowy (promocja przez kontrowersje), a być może - jak zaraz wyjaśnię - coś jest jednak na rzeczy.
A jak jest z telekomunikacją polską (przez małe "t" i małe "p") jako taką? Zwłaszcza tą stacjonarną?
Zanim na serio zaczniemy rozważać tę kwestię, przyjrzyjmy się temu, co aktualnie ma miejsce w USA.
Według analityków Bernstein Research, sieć Verizon-u kurczy się o 0,5% rocznie a AT&T 0,4% rocznie, a proces ten nabiera przyspieszenia. Wszystko w związku z masowym "odcinaniem kabla telefonicznego": wg artykułu zamieszczonego w The Economist, operatorzy telefonii stacjonarnej w USA tracą średnio 700 000 stacjonarnych abonentów MIESIĘCZNIE! Wg autora artykułu "Cutting the cord", już ok. 25% gospodarstw domowych w USA obywa się bez telfonu stacjonarnego - gdy w dobie kryzysu trzeba wybierać i ciąć koszty, wybór pada na telefon komórkowy.
Warto porównać te dane z jedynie 7,3% gospodarstw bez tel. stacjonarnego w 2005!
Co oznacza ten trend dla TP i innych naszych operatorów?
Wg prezesa Wituckiego (cytuję z pamięci, za prasą) nie ma się czym przejmować.
Czyżby?
Co prawda, sytauacja w Europie jest inna (lepsza) od tej w USA - z różnych powodów, z których przytoczę z braku miejsca tylko jednen: USA zajmuje dopiero 15 miejsce na świecie, jesli chodzi o infrastrukturę szerokopasmową. Wiadomo, to wielki kraj i na wielu linach stacjonarnych gdzieś na prowincji albo wcale niema dostępu szerokopasmowego, albo jest on zbyt wolny (tak jak w Polsce - 1 czy nawet 4 MB pasma to stosunkowo do tego, co oferuje Azja, Europa Zachodnia czy choćby USA w aglomeracjach, nadal wolne łącze).
W Europie i Polsce odległości są mniejsze, gęstość zaludnienia większa itp.
Prawdą jest też to, że nasz operator narodowy jest też operatorem sieci komórkowej Orange - i to być może powoduje, że prezes Witucki śpi lepiej. Skoro przychody z sieci komórkowych rosną, być może rzeczywiście nie jest tak źle?
Niestety, przychody te rosną znacznie wolniej, w stosunku do tempa spadku przychodów z sieci stacjonarnej. Na przykład, Verizon ma problemy mimo tego, że oprócz sieci stacjonarnej, jest największym operatorem komórkowym w Stanach.
Tym niemniej, wg autora w/w artykułu, biznes stacjonarny nadal stanowi ponad 50% przychodów Verizona i AT&T, przy znacznie większym, niż połowa udziale w kosztach. Z naszym operatorem narodowym jest zapewne podobnie.
A co mają zrobić mniejsi operatorzy, którzy nie działają w segmenie komórkowym?
Pogłoski o rychłej śmierci telefonii stacjonarnej są z pewnością wyolbrzymione. Tym niemniej, coś jest na rzeczy.
Prezes Witucki, krótko po swoim wyborze na prezesa TP stwierdził, że jego firma będzie dostosowywać się do potrzeb klientów. Warto przypomnieć tę wypowiedź. To, co sie dzieje w USA, to dobra okazja do tego, by na serio zastanowić się, jak to zrobić. Tendencja z kurczeniem się sieci to jeszcze jeden argument za tym, by nadal i nieustannie ograniczać koszty operacyjne (OPEX) oraz mądrze inwestować w infrastrukturę tak, by zapewnić klientom na łączu stacjonarnym coś więcej, niż telefon i 1-megowe łącze do Internetu.
Dotyczy to tak samo, a może nawet bardziej, wszystkich innych operatorów, zwłaszcza tych stacjonarnych.
Jak perswadować w ulotce wyborczej (2)
14 lat temu