środa, 24 grudnia 2008

2009 - troska o klienta warunkiem przetrwania?

Wspominałem, że opowiadanie o tym, jak będzie wyglądała telekomunikacja za kilka i kilkanaście lat to bułka z masłem. Robię to od wielu lat, robią to inni i nie sądzę, by ktokolwiek tak na serio brał odpowiedzialność za te przepowiednie.

Wszystko przecież może się zmienić niezależnie od nas, prawda?

Prosta robota - jak się uda, to można się pochwalić ("a nie mówiłem?"), a jak nie, to można łatwo się wykpić :-)

Tym razem jednak coś trudniejszego - szukamy odpowiedzi na pytanie, jakie nasza branża ma recepty na kryzys i jak przetrwać w dobrej formie nadchodzący 2009 rok.

Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu, czytam, co na ten temat piszą inni. Co z tego wynika?

Oczywiście dużo mówi się o optymalizacji (czytaj: cięciu) kosztów i restrukturyzacji (czytaj: redukcji) zatrudnienia.

Przykłady? Proszę bardzo: British Telecom zapowiada zwolnienia 10 tys. osób, Telecom Italia 9 tys., Nokia Siemens blisko 2 tys. Moja firma (Alcatel-Lucent) zapowiada zwolnienie 1 tys. menedżerów (z uśmiechem, ale i zrozumieniem obserwuję, jak niektórzy z nich szybko przypominają sobie, na czym polega zwykła, inżynierska praca :-) oraz zmniejszenie prawie o połowę liczby poddostawców...

Uważam jednak, że większość firm w naszej branży wykrwawiła się już znacznie w czasach po upadku dot.comów po roku 2000 i teraz nie za bardzo jest z czego ciąć. Można reorganizować, spłaszczać strukturę organizacyjną, szukać oszczędności w zarządzaniu i administracji, ale tą drogą nie zajedze się już daleko.

Dlatego sądzę, że prawdziwa recepta na przetrwanie, a nawet być może na odniesienie sukcesu w 2009 roku i następnych leży gdzie indziej.

Numer jeden to troska o klienta. Customer Care.

Piszę o tym nie dlatego, że nowy globalny prezes mojej firmy wspominał o tym, jako jednym z głównych czynników sukcesu w biznesie. Nie tylko on tak mówi, słyszę i czytam o tym w wielu miejscach. I uważam, że wiele w tej dziedzinie pozostało nam wszystkim do zrobienia.

Chodzi przede wszystkim o to, by za wszelką cenę nie dać klientom odchodzić do konkurencji. Odchodzenie i utrata klientów to największy problem operatorów i dostawców. Koszt pozyskania nowych klientów rośnie z roku na rok i staje się poważnym obciążeniem budżetów i istotnym elementem biznes planów. Znacznie łatwiej i taniej jest zadbać o istniejących klientów, dopieścic ich i nie pozwolić im odchodzić do konkurencji.

Aby zasłużyć sobie na lojalność, trzeba jednak coraz bardziej się napracować.

Branża telekomunikacyjna pozostaje w tyle za niektórymi innymi gałęziami gospodarki, gdzie zaawansowane systemy CRM (Customer Relationship Management) są wykorzystywane już od pewnego czasu.

Zdobywanie, analizowanie i zarządzanie wiedzą o kliencie staje się jednym z niezbędnych narzędzi biznesu. Tymczasem jeszcze jakieś dwa lata temu, gdy uruchamiałem w domu Neostradę, ludzie w TP nie wiedzieli nawet tego, że nie mam już linii ISDN, z której zrezygnowałem kilka miesięcy wcześniej!

Przez 2 lata niewiele się zresztą w TP w zakresie CRM zmieniło. Gdy niedawno wypowiedziałem umowę na Neostradę w punkcie obsługi klienta, informacja ta nie dotarła na czas gdzie trzeba, bowiem jeszcze po kilku tygodniach otrzymywałem SMS-y przypominające mi o upływie umowy na Neostradę i zachęcające do jej przedłużenia! Drobiazg, ale jakże irytujący.

Żeby tak nie narzekać tylko na TP wspomnę jeszcze, że po przeniesieniu się z telefonem i Internetem do Netii, nowy operator nie przywitał mnie specjalnie lepiej.Usługa prezentacji numeru (CLI), którą miałem w TP, zamiast zostać "automatycznie" przeniesiona, zniknęła. Mimo zgłoszenia problemu i zamówienia usługi przez infolinię, Netii zajęło miesiąc, zanim prezentacja numeru ponownie się pojawiła - co nie przeszkodziło wystawić fakturę, na której ta nie działająca usługa została wyszczególniona i wyceniona (na szczęście reklamacja została przyjęta bez problemu).

To nie jest zresztą tak, że szukałem haków na TP i za wszelką cenę chciałem się przenieść do konkurencji. Owszem, oferta Netii okazała się dla mnie lepsza, ale tylko nieco lepsza od najlepszej oferty TP. Można by sądzić, że TP powalczy o mnie, regularnie płacącego wcale nie najniższe rachunki klienta, ale okazało to się naiwnym myśleniem: TP nie zrobiła NIC by wyjść poza swoją standardową ofertę i zniechęcić mnie do zmiany operatora!

Piszę o tym nie po to, by zmącić moim narzekaniem świąteczny czas pokoju i miłości, lecz by podkreślić, jak wiele jeszcze można zrobić, by lepiej zadbać o klientów, powalczyć o nich i w ten sposób zabezpieczyć się na trudne czasy.

Warto pamiętać, że problem z odchodzeniem klientów nie dotyczy tylko lepszych ofert i niższych cen. Pierwszoplanowe zadanie to identyfikacja tych osób i firm, które chcemy zatrzymać przy sobie, a których ryzyko odejścia jest wysokie.

90% zadania to znaleźć takie osoby i firmy, a tylko 10% to zastanowić się się, jak je zatrzymać.

Operatorzy posiadają potężną wiedzę o swoich klientach, ale ciągle nadal wiedza ta nie jest w wystarczającym stopniu wykorzystywana jako oręż w walce konkurencyjnej. Wiadomo przecież jaka jest charakterystyka realizowanych połączeń, rodzaj i intensywność wykorzystania usług dodatkowych, znany jest średni przychód z abonenta (ARPU). Wiedza ta pozostaje jednak, rejestrowana gdzieś w systemach bilingowych i zarządzania siecią, tamże pozostaje i tylko w niewielkm stopniu analizowana jest do celów marketingowych czy CRM.

A szkoda... Tym bardziej, że istnieją środki techniczne, by te informacje wykorzystać i zastosować dla dobra własnej firmy i jej klientów.

A już po nowym roku zastanowimy się, co jeszcze warto zrobić, by 2009 rok okazał się rokiem sukcesu i prosperity, a nie rokiem upadku i walki o byt.

Wam wszystkim i sobie życzę, aby tak właśnie było; byśmy w zdrowiu i radości powitali 2009 rok i pewnie żeglowali po wzburzonych falach globalnego kryzysu. Wszelkiej pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym!

piątek, 12 grudnia 2008

Co zrobić, by przetrwać globalny kryzys?

Ostatni wpis dotyczył wywiadu, w którym opowiadałem o przyszłości telekomunikacji.
Do tego tematu chętnie wrócę, łatwiej jest bowiem opowiadać bez dawania żadnych gwarancji o tym, co będzie kiedyś, niż realnie reagować na to, co dzieje się "tu i teraz".

Zresztą rekiny światowej finansjery, giełdy i bankowości, dały nam dobry przykład, jak można beztrosko prorokować świetlaną przyszłość, wieloletnią hossę na giełdzie, kurs dolara do złotego spadający poniżej 2zł itp - by potem, gdy wszystko poszło inaczej, przejść nad tym do porządku dziennego i dalej zarabiać krocie na doradztwie finansowym...

Ach, ci analitycy...

Tymczasem mamy globalny kryzys, który nie ominął telekomunikacji. Jest szansa, że wiele z recept na skuteczną transformację sieci, ewolucję usług i generalnie na stabilny rozwój biznesu telekomunikacyjnego - recept, którym karmili nas analitycy, operatorzy i dostawcy - zostanie teraz zweryfikowanych przez życie.

Dotychczasowe sygnały płynące z rynku nie sa jednoznaczne. Jedni inwestują, inni hamują, jednych kryzys dotyka mocno (na przykład CISCO), inni nadal rozwijają się i są na wyraźnym plusie (na przykład AcmePacket, lider w rozwiązaniach typu Session Border Controller dla sieci nowej generacji).

Czy sprawdzą się obietnice i business-case-y mówiące o tym, że inwestycje w nowe technologie, sieci szerokopasmowe, w tzw. ostatnią milę, czy sieci nowej generacji NGN/IMS są opłacalne? Mają one przecież nie tylko otworzyć nowe źródła przychodów, wzbogacić ofertę usługową operatorów i ograniczyć ich koszty operacyjne!

Skoro tak, to teraz własnie jest najlepszy moment dla takich działań! Owszem, związane jest to czasem ze znacznymi wydatkami, dostęp do kapitału sie pogorszył, a jego koszt zwiększył - tym niemniej, skoro ma to obniżyć moje koszty i poprawić konkurencyjność, to cóż jest lepszą receptą niż taka właśnie, rozsądnie skalkulowana inwestycja?

A może to całe gadanie to "pic na wodę", któremu trudno dać wiarę? A w konsekwencji ograniczyć inwestycje, tradycyjnie ciąć koszty (czytaj: zwalniać), przyczaić się i czekać na lepsze czasy?

Jeszcze za wcześnie chyba na jednoznaczne oceny.

NIedawno BT ogłosił znaczne cięcia kosztów i redukcje pracowników sięgające kilku tysięcy osób (nie pamiętam w tej chwili dokładnie). Na niedwanym Broadband Forum w Warszawie, pani Prezes Centertela, Grażyna Piotrowska - Oliwa, opowiadała o trudnym dostępie do kapitału i konieczności znacznego ograniczenia inwestycji...

W tym samym czasie, pełną parą idą projekty związane z inwestycjami infrastrukturalnymi w sieci nowej generacji (o tym piszę bo to akurat moja działka, w innych obszarach zapewne też tak się dzieje, dajcie znać) choćby w grupie Vodafone czt Telefonica, a także wiele mniejszych.

Przypomina mi się pewien dowcip - przepraszam jeśli nieco przydługi, ale dobrze oddający, jak mi się wydaje, obecną niepewną sytuację:

Lecący balonem mężczyzna uświadomił sobie nagle, że się zgubił.
Zmniejszył wysokość lotu i zobaczył w dole kobietę.
Opuścił się jeszcze niżej i krzyknął do niej:
- Przepraszam, czy może mi Pani pomóc? Obiecałem przyjacielowi, że
dolecę do niego w ciągu godziny, ale sam już nie wiem gdzie jestem....
Kobieta odpowiedziała:
- Jest Pan w balonie napełnionym gorącym powietrzem, unoszącym się około
10 metrów nad ziemią. Znajduje się Pan między 40 a 41 stopniem północnej
szerokości geograficznej oraz między 56 a 60 stopniem długości
zachodniej...
- Pani jest inżynierem ? - spytał mężczyzna z balonu.
- Tak - odpowiedziała kobieta - a skąd Pan wie ?
- No cóż - rzekł baloniarz - wszystko to, co Pani powiedziała, jest z
merytorycznego i fachowego punktu widzenia prawdziwe, ale ja w dalszym w
ciągu nie mam bladego pojęcia co zrobić z tymi wszystkimi informacjami,
a fakty są takie, że się zgubiłem. Szczerze mówiąc, w ogóle Pani mi nie
pomogła, a tak zasadniczo, to nawet przez Panią jestem jeszcze bardziej
spóźniony.
- A pan jest na pewno dyrektorem !? - odpowiedziała kobieta.
- Niesamowite! Faktycznie jestem dyrektorem.... - odpowiedział mężczyzna
- Skad Pani wiedziała ?
- No cóż... Nie wie Pan, gdzie Pan jest, nie wie Pan, dokąd Pan zmierza,
osiągnął Pan tę pozycję zużywając dużo powietrza, złożył Pan obietnicę,
której nie jest Pan w stanie dotrzymać, oczekuje Pan od ludzi, którzy
znajdują się niżej, że rozwiążą za Pana Pańskie problemy. Poza tym fakty
są takie, że jest Pan nadal dokładnie w tej samej sytuacji, w jaką Pan
sam się wprowadził, ale uważa Pan, że to moja wina...

Mam wrażenie, że inżynierowie nie dokońca wiedzą, co teraz robić: czy poszerzać szerokie pasmo, czy i w jakie aplikacje i technologie inwestować, czy transformować sieć i wdrażać NGN/IMS...

Widzę to choćby po pisanych przez nich zapytaniach ofertowych: setki, a nawet tysiące szczegółowych pytań, drążenie (mam wrażenie, że dla samej przyjemności drążenia - wielu zwłaszcza w działach R&D to lubi...) tematów do ostatniej śróbki i ostatniego bajta software-u...

A niewiele z tego wynika - brak spójnej wizji zastępuje "macanie" tej czy innej opcji, rozpatrywane wszystkich mozliwych wariantów. Brak strategii, strach przed decyzjami, niepewność - wszystko to powoduje odwlekanie decyzji, zawieszanie przetargów, zmiany ich warunków, nowe przetargi, nieśmiałe wdrożenia, a nawet zmiana strategii w trakcie gry - na przykład po dokonanym już wyborze dostawcy, zakupie i zainstalowaniu sprzętu, nagle zmienia się wizja o 180 stopni... Są takie przypadki też w Polsce...

Nie muszę dodawać, że na szczeblach zarządzających ta sama niepewność, co w kręgach inżynierskich. Na wspomnianym forum szerokopasmowym spotkać można było wiele głośnych nazwisk, nikt jednak nie wyszedł przed szereg, nie powiedział niczego interesującego, nie wysilił się na przemyślaną odpowiedź na tytułowe pytanie: Co ma zrobić nasza branża, jakie podjąć działania, a jakich zaniechać, by przetrwać globalny kryzys?

Postanowiłem przeanalizować, co na ten temat mówi się na świecie, a także podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Ale o tym to już następnym razem.

A Wy, co o tym wszystkim myślicie?