Nie obiecuję regularnych wpisów, ale postaram się poprawić i od czasu do czasu zamieszczać tutaj coś - mam nadzieję - interesującego.
Zapraszam!
-------------------------------------------------------------
„IP Transformation”, czyli „Transformacja IP” to modny ostatnio termin w telekomunikacji. Koniec roku skłania do remanentów i refleksji nad czasem, który mija tak szybko… Zanim spojrzymy w przyszłość, zastanówmy się jakie błędy z Transformacją IP popełniliśmy w przeszłości, a może uda się wyciągnąć jakieś przydatne wnioski?
Oto subiektywna, krótka historia błędów i wypaczeń nowoczesnej telekomunikacji.
1. Brak Transformacji IP: okres dobrobytu i pozornej stabilizacji, 1995 – 2001
Pojawienie się w połowie lat dziewięćdziesiątych pierwszej przeglądarki internetowej (Netscape), systemu operacyjnego Windows 95, języka programowania Java oraz powstanie firmy i przeglądarki Google (koniec 1998) zapoczątkowało rewolucję internetową. Choć znaczenie tych wydarzeń doceniamy w pełni dopiero po latach, już wtedy znaleźli się tacy, którzy docenili potencjał Internetu, dzięki czemu ich rachunki bankowe pękają dziś w szwach.
Był to także złoty wiek tradycyjnych operatorów telekomunikacyjnych i większości dostawców. Korzyści wynikające z istniejącego Status Quo spowodowały brak motywacji większości Operatorów do poszukiwania nowych, innowacyjnych, a przez to zbyt ryzykownych – jak to wówczas tłumaczono – rozwiązań. Dowodem na to sa choćby losy rewolucyjnego na tamte czasy (1997) projektu „Lucent Softswitch” firmy Lucent Technologies (obecnie Alcatel-Lucent), który wyprzedził swój czas i mimo bardzo innowacyjnych rozwiązań nie spotkał się wówczas z szerszym zainteresowaniem klientów.
2. Koncentracja wyłącznie na redukcji kosztów operacyjnych, 2001 - 2005
Rozwój aplikacji, a zwłaszcza operatorów internetowych (Skype, Google i inni) boleśnie uświadomił wielu tradycyjnym operatorom telekomunikacyjnym, jak kosztowna i droga jest ich sieć – a przy tym jak mało przystosowana do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości.
Pęknięcie bańki internetowej na początku naszego wieku wymusiło dramatyczne poszukiwanie oszczędności, a Transformacja IP jawiła się jako okazja do znacznego zredukowania kosztów operacyjnych. Pierwsze programy transformacyjne (często wyłącznie jeszcze na papierze) skupiały się w naturalny sposób właśnie na tym.
Szybko okazało się jednak, że plany oparte wyłącznie na redukcji kosztów operacyjnych OPEX (OPerational EXpenses) nie znajdują uzasadnienia biznesowego – inwestycje niezbędne w transformację IP przewyższają przewidywany zysk z ograniczenia OPEX.
Dziś wiemy już, że Transformacja IP to znacznie więcej, niż redukcja kosztów operacyjnych. To także poszukiwanie nowych źródeł przychodu ze świadczenia innowacyjnych usług opartych na technice IP, a coraz częściej to także strategiczna konieczność, to „być – albo nie być” operatora na rynku.
3. Za dużo techniki, za mało biznesu, 2005 - 2007
Dynamiczny rozwój Internetu spowodował gwałtowne poszukiwanie rozwiązań i próbę dogonienia uciekającego czasu. W 2002 roku pojawiła się koncepcja sieci IMS (IP Multimedia Subsystem) zdefiniowana poprzez zajmującą się dotychczas sieciami GSM grupę standaryzacyjną 3GPP. Dopiero w 2003 obudziły się europejskie grupy standaryzacyjne tworząc projekt TISPAN (Telecoms & Internet converged Services & Protocols for Advanced Networks) mający na celu m.in. standaryzację sposobu współpracy tradycyjnych sieci i usług telekomunikacyjnych z sieciami IP.
Położono duży nacisk na technikę, zapominając o biznesie.
Zaczęto wdrażać nowe rozwiązania bez skutecznego pomysłu na to, jak je w pełni wykorzystać, by na tym dobrze zarobić. Pojawiły się pierwsze sieci IMS, jako rozwiązania nakładkowe („overlay”) na istniejące, tradycyjne sieci TDM. Ich wdrażanie okazało się bardziej skomplikowane, niż sądzono. Przypominam sobie pewną międzynarodową konferencję branżową w 2004 roku, na której podałem bardzo ostrożne (i znacznie różniące się w ocenie od większości pozostałych prelegentów) szacunki dotyczące dynamiki wzrostu sieci NGN/IMS. Spodziewałem się wówczas, że „przełączenie zwrotnicy” (więcej abonentów w sieci IMS niż w sieci TDM) nastąpi po roku 2010 i zaliczany byłem do grona niepoprawnych pesymistów!
A jednak nietrudno było być pesymistą. Standardy były jeszcze niedopracowane, a klienci oczekiwali nie tyle nowych usług, ile tego, by te istniejące działały na nowej platformie jak należy – i dokładnie tak samo. Pojawił się więc problem z „przezroczystością” usług, czyli ich dokładnym odwzorowaniem w nowych sieciach IP/IMS. Stanowiło to istotną przeszkodę w technicznym migrowaniu abonentów, co z kolei prowadziło do dodatkowych kosztów: rozwijające się inwestycje w sieci nowej generacji nie skutkowały zasadniczo „kurczeniem się” sieci tradycyjnych. Zamiast tego, następował coraz szybszy odpływ abonentów stacjonarnych do sieci komórkowych, zaczęto także coraz szerzej wykorzystywać bezpłatną telefonię internetową.
Wszystko to coraz bardziej pogarszało sytuację operatorów, niektóre sztandarowe projekty (na przykład prowadzone przez BT w Wielkiej Brytanii lub KPN w Holandii) zostały przyhamowane lub wręcz zamrożone.
4. Konsolidacja zamiast migracji, 2007 - 2009
Po okresie niepewności nastąpiło nowe otwarcie, napędzane głównie przez rozwój technologii komórkowych czwartej generacji (LTE) oraz rozwój technik transmisji danych i dostępu szerokopasmowego.
Redukcja kosztów operacyjnych nadal zajmowała zasadnicze miejsce w planach biznesowych operatorów, teraz jednak coraz częściej w nowym zupełnie wymiarze.
Zwrócono uwagę, że wśród kosztów operacyjnych związanych z utrzymaniem sieci, aż 60 – 80% stanowią koszty związane z budynkami („real estate”), ich utrzymaniem oraz utrzymaniem sprzętu telekomunikacyjnego znajdującego się w nim (w tym np. koszty zasilania i klimatyzacji).
Nowoczesne techniki transmisyjne i dostępowe, w tym zwłaszcza światłowodowe, pozwoliły na inne niż do tej pory projektowanie sieci i wynoszenie coraz większej ilości urządzeń i sprzętu aktywnego poza budynki. Instalowanie obiektów i szaf zewnątrzbudynkowych wiązało się ponadto z optymalizacją sieci dostępowej, długości pętli abonenckiej oraz możliwością świadczenia nowoczesnych usług, w tym bardzo szybkiego dostępu do internetu, telefonii IP oraz usług wideo i TV wysokiej rozdzielczości. Oszczędnościom operacyjnym OPEX zaczęły więc towarzyszyć nowe usługi, choć na razie ograniczały się one w większości do zapewnienia większych „rur komunikacyjnych” do internetu i do aplikacji zapewnianych w większości przez dynamicznie rozwijających się operatorów internetowych (tzw. OTT – Over The Top players).
Dojrzały też standardy – przynajmniej na tyle, aby zacząć na serio myśleć o migrowaniu abonentów i „zamykaniu” drogich w utrzymaniu i niewydolnych sieci starej generacji.
Tymczasem jednak, zamiast migracji pojawił się w większości przypadków trend „konsolidacji”. Istniejące sieci kurczą się w sposób naturalny – abonenci wybierają inne, nowocześniejsze rozwiązania. Pojawiła się zatem uzasadniona pokusa, by koszty operacyjne ograniczać poprzez konsolidację sprzętu. W wielu jednak przypadkach projekty konsolidacyjne, zamiast charakteru taktycznego i doraźnego, stały się sednem działania operatorów. Konsolidacja, zamiast uzupełnić program Transformacji IP i stanowić skoordynowany wstęp do niego, stała się działaniem niezależnym, niekiedy wręcz odsuwającym na dalszy plan projekty szersze projekty transformacyjne.
W efekcie tego, pewne realne korzyści wynikające choćby z mniejszego zużycia energii lub koncentracji miejsca zniwelowane zostały w dużej mierze przez dodatkowe koszty związane z kolejnym koniecznym prędzej czy później etapem – migracją i wyłączaniem sieci starej generacji.
Okazuje się, że wiele działań konsolidacyjnych możnaby znakomicie uzupełnić dobrze zaplanowanymi projektami migracyjnymi tak, by szukać synergii i znacznie skuteczniej ograniczać koszty.
5. Migracja zamiast Transformacji, 2009 - 2010
Wreszcie, gdzieś w połowie zeszłego roku, pojawiło się wiele projektów migracyjnych różnego rodzaju, tych małych, ale też tych wielkich.
Już pierwsze doświadczenia pokazują, że aby osiągnąć sukces biznesowy, migracja sieci stać się musi tylko jednym z elementów – niekoniecznie najważniejszym – kompleksowego programu Transformacji IP.
Zauważyłem, że angielski termin „IP Transformation” tłumaczony jest często na język polski jako „Transformacja Sieci IP”. Uważam to za błąd. Nie ma bowiem skutecznej transformacji bez zmiany modelu i sposobu działania całej firmy, całego biznesu. Migracja sieci, to jak wymiana silnika w samochodzie. Co z tego, że silnik mocny, ekonomiczny i nowoczesny, jeśli karoseria ta sama, a i mentalność kierowcy nie pozwala mu znaleźć się w nowej rzeczywistości!
Zbyt często termin „migracja” jest trywializowany i sprowadzany do banalnego procesu przełączenia kabla z urządzenia A na urządzenie B.
Nawet jednak Ci, którzy rozumieją techniczną złożoność procesu migracji (w warstwie fizycznej, danych, usług itp.) zdają się zapominać albo bagatelizować znaczenie innych czynników krytycznych dla powodzenia migracji rozumianej jako elementu procesu transformacji.
6. IP Transformacja, 2011 - ?
Mam nadzieję, że rok 2011 będzie nareszcie Rokiem Transformacji - standardy dopracowane, problemy „na styku” (interworking) rozwiązane, pozytywne Biznes Plany napisane…..
Zapewne nie będzie tak różowo, ale – nauczeni wieloletnim doświadczeniem – zaczniemy wreszcie porządkować i organizować to, co powinno być uporządkowane i zorganizowane już dawno – proces Transformacji IP!
Nie jest to zadanie łatwe, ale za to bardzo ciekawe – dotyka bowiem wielu obszarów działalności operatora, wymaga dalekowzroczności (planowanie poza horyzont najbliższego kwartału czy nawet roku) i odwagi w podejmowaniu trudnych czasem decyzji. Przydałby się też sprawdzony partner, służący radą i doświadczeniem…..
Skoro wiemy już, jakie popełniliśmy błędy i czego nie robić, to może warto podpowiedzieć choć z grubsza, jak ROBIĆ transformację IP?
Zacznijmy od tego co najważniejsze – opracowanie dobrego i kompletnego Biznes Planu dla IP Transformation. Więcej na ten temat w następnym wpisie.